Strona główna

środa, 23 maja 2012

Fetyszyzacja broni #KB31

Zdaje się,  że wszystkie znane mi podręczniki do gier fabularnych należących do głównego nurtu (Warhammer, Kryształy Czasu, MERP, Zew Cthulhu, Cyberpunk 2020, Shadowrun, Earthdawn, Neuroshima, Aphalon, Klanarchia, Deadlands, inne?) zawierają pokaźny rozdział o broni, albo przynajmniej wielgachne tabelki. Ok, jasne że w niemal każdej z tych gier konflikt zbrojny jest z założenia istotną częścią zabawy, więc w sumie czemu się dziwić. Z drugiej jednak strony każdy z wymienionych tytułów ma niesamowity świat, dający multum możliwości fabularnych nie związanych z walką lub pozwalających walki uniknąć. Wydawało by się, że najmniej wygrzewu powinno być w lovecraftowsko prowadzonym Zewie, bo tam i tak walka nie ma żadnego sensu - przeciwnikami badaczy tajemnic (podkreślmy: badaczy) są istoty, można by rzec, nadprzyrodzone. Wydawało by się. A w czyjej drużynie nie było na wyposażeniu przynajmniej jednej strzelby na słonie? W czyjej drużynie ona nigdy nie wypaliła?

Dlaczego gracze tak bardzo fetyszyzują broń swoich postaci (z bólem serca linkuję do przykładu pokazującego, jak serio można do tego podchodzić)? Dlaczego bohaterowie tak się garną do tego, żeby nadstawiać karku? Dlaczego wreszcie na sesjach trup ściele się gęsto? Nie bez winy są też prowadzący. Ile razy przed rozpoczęciem kampanii Twój mistrz powiedział: "zróbcie postacie dobre w czymkolwiek innym niż walka, bo w tej kampanii zdolności bojowe nie będą odgrywały żadnej roli"? Każdy z Was zapewne w prawdziwym życiu miał przynajmniej kilka podbramkowych sytuacji. Ile z nich zakończyło się zgonem, albo przynajmniej krzywdą większą, niż wybity ząb? W rzeczywistości zabicie kogoś, to wcale nie jest bułka z masłem. Pisał o tym ciekawie kiedyś Furiath w artykule "Padł trup". Naprawdę musimy się brać za łby, żeby się dobrze bawić?

W ubiegłym roku z moją starą ekipą odgrzaliśmy Earthdawna (zachęcam do lektury APków ujętych w formę zwięzłych, żołnierskich raportów). Przez klika sesji nie zainicjowaliśmy ani jednej otwartej walki i nie zostaliśmy zaatakowani. Nie oznacza to, że nie było okazji - po prostu byliśmy ostrożni, a nasze postacie nie były adeptami, więc nie szukały zwady, żeby się nie przejechać. Po kolejnej akcji, w której wyłgaliśmy się od stawienia czoła przeciwnikowi w otwartym konflikcie, mistrz gry wyraził autentyczne zdumienie połączone z uznaniem. A w sumie nie zrobiliśmy nic szczególnego: ot, obserwowaliśmy lokum, w którym wedle naszych informacji miał pomieszkiwać pewien typ, który zalazł za skórę naszym mocodawcom. Kiedy zyskaliśmy pewność, że on tam jest, posłaliśmy po posiłki, sami pozostając na straży, bez ujawniania swojej obecności. Wparowaliśmy tam dopiero mając za plecami dwudziestu chłopa. A właściwie to my byliśmy za ich plecami. Nasze bronie zardzewiały by już chyba do tego czasu, gdyby nie to, że w Barsawii metal jest rzadki i mamy raczej kościane lub kamienne ostrza.

Może i gry fabularne wywodzą się z gier bitewnych, ale nimi nie są. Warto czasem strząsnąć ten absolutnie fakultatywny bagaż, wyzbyć się naleciałości, zerwać z przyzwyczajeniami i tworząc historię pójść inną drogą. Może się okazać, że nie trzeba od razu sięgać po indiańce (aczkolwiek można, bo oferują wiele ciekawych rzeczy), żeby bawić się w odgrywanie ról zamiast pokracznego symulowania walki. Bo umówmy się: mechanika którego systemu naprawdę oddaje realia prawdziwego starcia?

Wpis powstał z okazji 31. edycji Karnawału Blogowego, prowadzonej przez von Mansfelda.

piątek, 11 maja 2012

Mózg: fakty i mity

Mózg jest organem tyleż fascynującym i gruntownie badanym, co wciąż skrywającym wiele tajemnic. Ze względu na swoją złożoność i tajemniczość doczekał się pokaźnego zbioru fałszywych przekonań. Z częścią z nich spróbujemy się rozprawić bazując na źródłach podanych na końcu tekstu.

Mit 12: Pełnia wali na dekiel

Podobno tylko temu, kto to wymyślił. Chociaż ja rzeczywiście jakoś gorzej sypiam, kiedy Księżyc znajduje się po przeciwnej stronie Ziemi niż Słońce... Źródłem tego mitu są ponoć statystyki policyjne. Nawet jednak, jeśli to prawda, to można znaleźć wiele innych, znacznie bardziej prawdopodobnych wytłumaczeń zwiększonej ilości interwencji policyjnych podczas pełni, niż bezpośredni wpływ Księżyca na mózg. Ot, choćby taki, że jesteśmy przystosowani do życia w świetle. W ujęciu statystycznym (i w pewnym uproszczeniu) im jaśniej, tym jesteśmy aktywniejsi, im ciemniej, tym bardziej się wyciszamy, spada chęć do działania.

Mit 11: Separacja półkul

Sztywny podział na racjonalną i logiczną lewą półkulę oraz emocjonalną, abstrakcyjną prawą nie jest właściwy. Owszem, istnieje specjalizacja poszczególnych obszarów, jednak obie półkule pozostają w ciągłej komunikacji między sobą poprzez ciało modzelowate. Przykładowo lewa strona bardziej odpowiada za gramatykę i wymowę, ale za to prawa za intonację. Nie sposób więc mówić za pomocą wyłącznie jednej półkuli.

Mit 10: Mózg jest szary

Dzięki filmom o zombich oraz mózgom zakonserwowanym w formalinie "wiemy", że mózg jest biały, szary, ewentualnie żółtawy. Podejrzenia te potwierdza obecność tzw. istoty szarej. Coś w tym jest, ale do pełnego spektrum barw należy jeszcze dodać barwę czarną, pochodzącą od substantia nigra, oraz czerwoną, którą nadaje obfitość naczyń krwionośnych.

Mit 9: Słuchanie Mozarta czyni mądrzejszym

Nie Mozarta, tylko dowolnej muzyki i nie czyni mądrzejszym, tylko co najwyżej poprawia chwilowo (nie trwale!) wydajność w rozwiązywaniu określonego typu zadań. Natomiast prawdopodobnie nauka gry na instrumencie rzeczywiście poprawia koncentrację, pewność siebie i koordynację.

Mit 8: Uczenie się zwiększa pomarszczenie mózgu

W rzeczywistości maksymalne pomarszczenie osiągamy w 40 tygodniu życia płodowego, czyli w okolicach wyjścia na świat i to się już nie zmienia aż do końca życia (pomijając urazy lub jakieś patologie). Owszem w uczącym się mózgu zachodzą zmiany, ale nie tego typu.

Mit 7: Oddziaływanie podprogowe

To jest totalna bzdura wyssana z palca przez pewnego hochsztaplera, wzmocniona później przez innego, którą wielu ludzi łyknęło. Szczególnie podatnym gruntem są osobowości wierzące w teorie spiskowe. Prawda jest taka, że gdyby można było skłonić ludzi do jakiegoś zachowania poprzez wklejenie do filmu klatki z odpowiednim przekazem, to nie dałoby się tego ukryć: żadna korporacja, żaden rząd nie zdołałby powstrzymać psychologów przed publikacją prawdziwych wyników tego typu badań (zbyt łatwo przeprowadzić takie badanie i zbyt łatwo w dzisiejszych czasach propaguje się informacja). Niestety to nie działa.

Mit 6: Człowiek ma największych mózg spośród innych stworzeń

Nasze mózgi mają ciężar porównywalny z mózgami delfinów, ale już taki kaszalot, który do bystrzaków nie należy, ma mózg ponad pięć razy cięższy. Istotny jest raczej stosunek masy mózgu do masy ciała, który u nas wynosi 1 do 50 i w tym rzeczywiście przodujemy.

Mit 5: Mózg pozostaje aktywny po dekapitacji

Ten mit ma swoje źródło w obserwowanych po dekapitacjach (częstych m.in. w czasach rewolucji francuskiej) skurczach twarzy przypominających świadomą mimikę, czy też wywracanie gałek ocznych nawet do pół minuty po zabiegu. Dziś uważa się, że mózg tracił świadomość w maksymalnie 2-3 sekundy od rozdzielenia z resztą ciała, przy czym było to bardzo bolesne. Stąd trudno uwierzyć w relacje mówiące na przykład o wyrazie oburzenia na twarzy po spoliczkowaniu oddzielonej od ciała głowy.

Mit 4: Uszkodzenia mózgu są zawsze nieodwracalne

Nie zawsze. W przypadku bardzo ciężkich uszkodzeń sytuacja bywa beznadziejna. Ale są i takie z pozoru bardzo groźne urazy, po których synapsy, czy też połączenia między neuronami odradzają się lub nawet powstają nowe, rekompensujące w jakimś stopniu ubytki. Uszkodzone lub utracone neurony są niestety nie do odzyskania.

Mit 3: Od używanie narkotyków można dostać dziur w mózgu

Żaden farmaceutyk nie ma takiej mocy, żeby wytworzyć ubytki w postaci dziur. Co nie oznacza, że zażywanie narkotyków pozostaje bez wpływu na funkcjonowanie mózgu. Nie chodzi tu jednak o dziury, bo te mogą powstać wyłącznie na skutek fizycznego urazu. Tak, czy owak, narkotyki ryją beret.

Mit 2: Alkohol zabija komórki mózgowe

Trochę jak wyżej - alkohol nie zabija komórek, ale przy nadużywaniu może uszkadzać końcówki neuronów, dendryty. Sama komórka nie będzie uszkodzona, ale jej interfejs, za pomocą którego komunikuje się z innymi, owszem. Poza tym niektórzy uważają, że jest to odwracalny proces (należy oczywiście przestać pić). Jest jeszcze zespół Wernickego-Korsakowa, który może spowodować utratę neuronów w niektórych częściach mózgu, ale choroba ta wynika z niedoboru tiaminy. Wiąże się to raczej z niedożywieniem, choć to z kolei czasem idzie w parze z nadużywaniem alkoholu.

Mit 1: Wykorzystujemy zaledwie X% naszego mózgu

Byzydura, choć kusząca wizją. Niestety nie ma takiej części w mózgu, której byśmy mniej lub bardziej nie wykorzystywali. Nie mamy żadnych rezerw tego typu, które by można wydobyć za pomocą treningów oferowanych za ciężkie pieniądze przez rozmaitych szarlatanów. Korzystając z ich usług zamiast zwiększyć  wykorzystanie mózgu, zmniejszamy zasoby portfela.

Źródła: