Strona główna

czwartek, 21 marca 2013

Mistrzowie do garów! #KB41

Poprztykałem się kiedyś o to bodaj z Kastorem Kriegiem, bo bardzo niepochlebnie się wyrażał o zaproponowanym przeze mnie podejściu. I, prawdę rzekłszy, chyba nie spotkałem jeszcze osoby (a w każdym razie MG), który by się ze mną zgadzał w tej materii. Będzie zatem mocno kontrowersyjnie.
Prowadzący powinien zapewnić wszystko, co potrzebne do zabawy.
Nie, nie oznacza to lenistwa, ani wygodnictwa. Sam więcej sesji prowadziłem w życiu, niż grałem. A skoro tak wielu z nas występuje czasem w roli gracza a czasem w roli MG, to dysproporcja jest tylko pozorna - w ostatecznym rozrachunku równowaga zostaje zachowana. A jeśli nawet w szczególnych przypadkach tak nie jest, to cóż, taka karma. Zresztą, to było uproszczenie.

Zaangażowanie graczy w przygotowania do sesji, jak dopieszczanie postaci i inne aktywności, jest super! Ułatwia wiele rzeczy. Ale jakikolwiek wkład gracza w przygotowania zawsze, ale to zawsze powinien być opcjonalny. Nigdy obligatoryjny. I nie ma tutaj demokracji. Że jak jeden z drugim przygotowali sobie postacie przed sesją od A do Z, z wypasioną historią, skomplikowaną psychologią, ekwipunkiem długości listy przedświątecznych zakupów z ilustracjami każdego przedmiotu, to trzeci też tak musi, bo inaczej kose spojrzenia, bo aluzje o braku zaangażowania, bo fochy. Nie. Jeśli inny gracz palcem nie kiwnie i chce dostać gotową postać... spoko, nie ma problemu. Naprawdę.

I nie musi się z tego tłumaczyć, nie musi silić na usprawiedliwienia. Po prostu ma do tego prawo i już. Bo jest graczem. Może nie miał czasu, może nie miał ochoty, może nie zna dobrze mechaniki i szkoda mu czasu na gimnastykę z podręcznikiem, może ma złe doświadczenia związane z sensownością tegoż (np. w przeszłości zaliczył szybki zgon dopieszczanej przez wiele godzin postaci, albo MG lekceważył wątki z historii i zadeklarowane cele, bo miał swój plan, który do tego nie pasował, albo postać, mimo wcześniejszych konsultacji, okazała się nieprzydata dla drużyny i nietrafiona w klimat, albo cokolwiek), a może po prostu lubi odgrywać narzucone role - nic ci do tego, mistrzu. Nie ma to żadnego znaczenia. Chce gotową postać, daj mu gotową postać.
Jako MG zapewniam wszystko, jako gracz chcę wszystko dostać na tacy.
Herezja, co? I szczerze mówiąc nie wiem nawet za bardzo jak to wytłumaczyć. W sensie znaleźć uzasadnienie prezentowanego poglądu. Po prostu wydaje mi się, że jest to bardziej eleganckie rozwiązanie. Jeśli je przyjąć, to sesja zacznie się bez żali, że ktoś tam czegoś nie odrobił, nie przeczytał, nie przygotował i przez to psuje zabawę innym, czy opóźnia rozpoczęcie. Jest tak, że rozproszona odpowiedzialność prowadzi często do niewypowiadanych frustracji, podświadomego obarczania winą wszystkich, tylko nie siebie i utrudnionej dyskusji na ten temat, bo ciężko skonkretyzować i skierować zarzuty. Jeśli natomiast odpowiedzialność zostanie scedowana na prowadzącego, to sprawa jasna i od razu atmosfera czystsza.

Powtarzam: dobry prowadzący nie może być uzależniony od przygotowania graczy. Dobry prowadzący jest gotowy na wszystko. Ma wszystkie potrzebne narzędzia, ma moc decyzyjną, ma autorytet "z urzędu". Gracz w najlepszym razie posiada tylko to pierwsze a i to nie zawsze. W związku z tym obligatoryjne obarczanie go przygotowaniami nie jest w porządku. To trochę tak, jakby osoba mająca samochód i prawo jazdy wysłała na wielkie zakupy kogoś, kto takich udogodnień nie posiada. Owszem, może się zdarzyć, że ktoś chce to zrobić z takich, czy innych powodów. Wtedy droga wolna. Ale nic na siłę.

Jak mam poświęcić kupę czasu przed sesją na przygotowania do niej, to po prostu wolę poprowadzić. Bo tak to napocę się, napocę, a potem wszystko i tak szlag trafia, bo się okazuje, że "źle zoptymalizowałeś postać i dlatego ciągle pudłujesz", "a nie, tego przedmiotu to nie możesz mieć", "nie, ta umiejętność na to nie pozwala, dlaczego nie wziąłeś tamtej?", bo opisuję swój mega-mastah-style wygląd a i tak nikt nie słucha. Zawsze coś. Dzięki, sam się baw. Za mało mam czasu, żeby go trwonić na przygotowania, których efekt może być dla MG i tak niezadowalający.

Niech każdy skupi się na swojej robocie i za swoją działkę odpowiada.

Ot co. Możecie kopać.

Wpis jest moim wkładem w 41. edycję Karnawału Blogowego. Czekam na zgłoszenia chętnych do poprowadzenia kolejnej, kwietniowej - tradycyjnie kanałem prywatnym z propozycją tematu. Tymczasem piszcie i zgłaszajcie swoje notki o przygotowaniach do sesji.

czwartek, 14 marca 2013

Cycaty blogosfery #03

W dzisiejszym drętwym odcinku...

Miłego narracjonowania… narratowania… narr… Na razie!

I posro... porno... poo... Pozdro userzy!

Jak nazywa się chodzenie na konwenty…. – Nerdic Walking
Arkadiusz Rygiel, zjAva do potęgi 4 - Polter

Podobno suchar, podobno withlowa, podobno śmieszny.

burza nowego RPG obaliła kilak drzew i zmieniła lekko nasz klasyczny model, ale ciągle go kochamy. I marząc o emocjonujących sesjach, grabimy tylko zerwane liście i chętnie wracamy do starego lasu.

Powiedział stary Indianin ćmiąc fajkę, która pachniała niczym... itd... itp...

Nie wiem, ludzie, z kim wy gracie w RPG, z kim pijecie wino, z kim się przyjaźnicie, nie pytam, nie chcę wiedzieć.

Braterstwo by polish fundom.

Uwielbiałem ją. Przez półtora roku (...) ją podpakowywałem. I zacząłem z nią robić naprawdę dziwne rzeczy (...)

Aure, trzymaj się. Jesteśmy z tobą.

Fajnie tam napierdalać się z serwisów, użytkowników, ich poglądów, wskazywać satyrą błędy i wypaczenia, idiotyzmy i kretynizmy postaw czy pozerstwo. Regulaminizmy, prasoizmy, legitymizmy. Owszem jak ktoś do RPG zaczyna mieszać dżendery i feminizmy (a sam palcem nie kiwnął, żeby napisać grę w takim tonie), to może rzeczywiście zasługuje na takie disy, ale zastanawiam się co będzie następne? Filmiki z prelek, montaże, kolaże. Musk rozjebany panie! Może warto by rzec: nie idźcie tą drogą.

Borejczy chichot zza zmywaka zdrzaźnił Neurocide.

(...) spędź kilka godzin na tłumaczeniu dziewczynom o co chodzi w podręczniku, potem przeproś je za specjalne traktowanie, a potem powieś sobie na szyi karteczkę "Mam penisa, to moja wina".

Z cyklu "Złote rady Ignacji".

(...) gracze z rudymi włosami nie mają dusz i na sesje przchodzą tylko po to by zjeść dusze innym graczom i przez to psują wszystkim grę

Zjadanie dusz to pikuś, ale te wszy na pępku...

(...) nigdy nie powiem, Nazywam się Andrzej i jestem Graczem, bo zamiast "Cześć Andrzej!" usłyszę co najwyżej "Wyp…. zakłamana świnio!"

Czyli wspomnienia Karczmarza z grup wzajemnego wsparcia.

Dlaczego TSoY jest kolcem w twym zadku, że tak zapytam dziadku?

Sam nie czuje, jak rymuje.

Ludzie bądźmy ze sobą szczerzy i odrzućmy iluzje jakie wtłaczają w nas od dzieciństwa. Fakt trudno spojrzeć prawdzie o ludziach "prosto w oczy", bo nie jest to miły widok, jednak tylko prawda nas wyzwoli.
etcposzukiwacz, Rozmowa czyli... - Polter

Nie wiem, co bierzesz, ale odstaw. To cię wyzwoli. Z czasem.

I tym sympatycznym akcentem zawieszam ten cykl na czas nieokreślony, bo mi zbrzydł.

piątek, 1 marca 2013

Karnawał Blogowy #41 - Przygotowania do sesji

Nieborak Magnes zamknął czterdziestą edycję Karnawału Blogowego, czas zatem na czterdziestą pierwszą (liczbowo na przykład: 41), którą otwieram ja. Temat to:

Przygotowania do sesji

Jak wyglądają przygotowania do sesji od strony prowadzącego i od strony graczy? Ile łącznie czasu zajmują? Jakie są oczekiwania, jaka praktyka i gdzie się ze sobą spotykają?

Jako MG...

Czy zapewniasz lokum, aprowizację, świeczki, kadzidełka, muzykę, alkohol, pa...? Nieważne, zagalopowałem się... W każdym razie jak ważne dla ciebie są rzeczy okołosesyjne i w jakim stopniu czujesz się odpowiedzialny za ich przygotowanie? Jaki udział w tym mają gracze?

Co z postaciami? Jak dużego wkładu oczekujesz tutaj od graczy? Robicie to tuż przed sesją, czy jako "praca domowa"? Co jeśli gracz mówi: mi jest wszystko jedno, daj mi gotową postać, zgubiłem kartę, nie zdążyłem?

Ile czasu poświęcasz na przygotowanie scenariusza, bądź jego ekwiwalentu? Potrzebujesz notatek, laptopa, specjalnego zeszyciku, czy wszystko masz w głowie? Wystarczy kilka ogólnych haseł, które zmieściłyby się na pudełku od zapałek, czy tworzysz niemal epos, cyzelując każdy opis krajobrazu i dialog świniopasa z kotlarzem? Trzaskasz scenariusz za jednym posiedzeniem, czy tygodniami rozmyślasz o nim przy każdej okazji?

Nowy system. Czy oczekujesz, że gracze przeczytają przed sesją podręcznik główny i siedemnaście dodatków, czy też gotów jesteś wszystko wytłumaczyć? Nowi gracze. Ile czasu poświęcasz na kontrakt, umowę społeczną, uściślenie oczekiwań, bhp, jak zwał tak zwał, czyli tego, czego zwykle nie ma potrzeby robić (albo sporadycznie dla wybranych aspektów) w swojej stałej grupie?

Jako gracz...

Czujesz się w obowiązku wesprzeć gospodarza w zakresie aprowizacji, wystroju, czy wystarczy, że przytaszczyłeś swoją zacną osobę?

Ile wysiłku wkładasz w przygotowanie postaci? Na ile wynika to z frajdy a na ile z presji oczekiwań MG Lubisz ślęczeć nad historią swojej postaci, lurkujesz meandry jej umysłu, obmyślasz cele i motywacje, zestaw powiedzonek na każdą okazję, rysujesz ją z góry, z boku i z podskoku? A może najchętniej przyszedłbyś po prostu na gotowe i wziął, co dają?

Czy oczekujesz, że MG będzie świetnie przygotowany, czy zgadzasz się na improwizację i radosną twórczość w locie?

Nowy system. Czytasz wszystko, co jest dostępne od deski, do deski, czy wolisz, żeby MG cię wprowadził? Nowa ekipa. Potrzebujesz więcej czasu na przygotowania, dyskusję nad wspólnymi oczekiwaniami, czy wychodzisz z założenia, że wyjdzie w praniu?

A co jeśli...

Musisz zrezygnować z tych wszystkich, albo przynajmniej części swoich przedsesyjnych rytuałów? Sesja zaskoczyła ciebie (jako gracza, bądź MG), czujesz się, nieprzymierzając, niczym filip co wypadł z konopi. Jak się z tym czujesz? Idziesz na żywioł, czy wymigujesz się od gry pod byle pretekstem? Poszedłeś na żywioł, jak było - czy sesja coś na tym straciła?

Karnawałowe notki:


Kilka lat później, a temat wciąż gorący: Prep is (not) dead

Linkujcie w komentarzach.