Strona główna

niedziela, 26 maja 2013

Nie znam się, to się wypowiem, czyli o szerokości rynku #KB43


Nie znam się, to się wypowiem. Serio. Nigdy nie zarabiałem, nie zarabiam i w najbliższej przyszłości nie planuję zarabiać na grach fabularnych. A jeśli chodzi o wydawanie, to wydawałem co najwyżej bułki na wycieczce szkolnej. Dlaczego więc piszę ten tekst? Ano dlatego, że chyba nikt jeszcze nie spojrzał na temat 43. edycji Karnawału Blogowego (prowadzonej przez Piastuna) holistycznie (można by powiedzieć zwyczajnie całościowo, ale język polski jest w odwrocie; o, pardon, passe, chciałem powiedzieć).

Na początek wypada napisać, jakie znaczenie pojęcia rynek przyjąłem na potrzeby tego artykułu. Otóż dla mnie rynek jest tam, gdzie jest popyt i podaż. Ktoś coś dostarcza (usługę, produkt), bo ktoś za to płaci (niekoniecznie pieniędzmi). Tyle. Jaki ten rynek jest, to już inna sprawa i nad tym raczej nie będę się rozwodził. Wyliczę natomiast części składowe polskiego rynku gier fabularnych. A coby nie zacząć sadzić kocopałów, powstrzymam się od wygłaszania opinii. To pozostawiam Wam, specjalistom.

Na pierwszy ogień idzie to, o czym się przede wszystkim myśli w kontekście rynku RPG, czyli wydawanie. Wydaje się podręczniki do gier fabularnych, a do tych podręczników wydawaje się dodatki. Rozkraczona gdzieś na pograniczu fantastyki i gier fabularnych znajdzie się beletrystyka osadzona w erpegowych światach. Poza tym są jeszcze almanachy, czyli teksty erpegowe do stosowania ogólnego. Czasopisma o profilu erpegowym w Polsce w większości umarły a za te, które jeszcze przędą, nikt nie bierze złamanego grosza. Wydawać można na papierze, w postaci elektronicznej albo tak i tak. 

Niektórzy do grania potrzebują rozmaitych gadżetów (mówię tylko o typowo erpegowych, nie zaś produkowanych dla innego rynku): kości, plaskaczy, figurek, żetonów, czy innych sztonów, talii specjalnych kart i innych. Zatem rynek RPG, to też produkcja tychże.  Warto tutaj wspomnieć rodzimy Q-workshop, który się wygodnie rozsiadł na światowym rynku.

Coraz większą popularność zdobywa granie wspomagane komputerowo, albo wręcz online. Stąd wysyp programów wspierających rozmaite aspekty erpegowania - tak generycznych, jak i dedykowanych konkretnym systemom; tak samodzielnych aplikacji, jak i dostępnych przez stronę internetową; tak rozwiązujących jeden konkretny problem, jak i kompleksowo wspierających niemal każdą możliwą czynność; wreszcie tak darmowych, jak i płatnych (czasem tylko za dodatkowe funkcje; czasem jednorazowo, czasem cyklicznie za abonament).

Dalej mamy imprezy stricte branżowe lub łączone (z fantastyką, grami komputerowymi, planszowymi, bitewnymi, etc.): konwenty, targi i inne takie. Zazwyczaj płaci się za wjazd a potem w zasadzie dowolnie wybiera atrakcje spośród dostępnych: prelekcje, sesje, LARPy, turnieje - do wyboru do koloru. Do tej części rynku można też wrzucić mniejsze imprezki typu kolonie z RPG, czy zjazd erpegowców z rodzinami (Khaki kiedyś coś takiego robił). Również LARPy bywają organizowane, jako zupełnie samodzielne, czasem płatne wydarzenia.

Jak już przy LARPach jesteśmy, to warto wspomnieć o strojach i akcesoriach larpowych, jak np. broń, wisiorki i inne. Owszem, tutaj rynek zazębia się z rynkiem cudaków z bractw rycerskich, militarystów i innych masońskich lóż. Niemniej niektóre sklepy (przykładów nie podam, ale łatwo znaleźć) pozycjonują się wprost, jako sklepy larpowe. Są więc elementem rynku RPG.

Gry fabularne są też elementem szkoleń. Często przemycane chyłkiem, bez jakiegokolwiek kontekstu, służą wyłącznie naświetleniu określonego problemu, wygenerowaniu zachowań, decyzji, które stają się podstawą do omówienia przez pryzmat celu szkolenia i wyciągnięcia wniosków. Mimo to prowadzący często znają szerszy kontekst i mają styczność z prawdziwymi grami fabularnymi. Widziałem też oferty eventów dla firm z grami fabularnymi.

Kojarzy mi się też, że kiedyś na Allegro, czy na jakieś stronie WWW była oferta pisania scenariuszy na zamówienie. W sensie rzucacie temat, system, jakieś inne wymagania i dostajecie gotowy scenariusz. Wydaje mi się niemal niemożliwe znaleźć kogoś, kto za coś takiego zapłaci, ale próba była. Teraz tego nie mogę znaleźć, co może oznaczać, że nie wypaliło. Za pieniądze można też poprowadzić sesję. Taki MG do wynajęcia, płatność od godziny, czy od sesji. Chyba też już gdzieś to widziałem i chyba też fandom dyskutował na ten temat. Podobnie, jak poprzednie wydaje się bez sensu. 

Co jeszcze? Kursy dla MG? Kursy dla graczy? Kursy pisania scenariuszy? Kursy robienia handoutów? Nie spotkałem się, ale nie zdziwiłbym się, gdyby coś podobne funkcjonowało. Może niekoniecznie w Polsce, ale gdzieś na świecie. Przychodzi wam coś jeszcze do głowy, coś pominąłem, czegoś nie znałem?

Ogólna refleksja po tej wyliczance jest taka, że rynek RPG jest bardzo szeroki w porównaniu na przykład do siostrzanej fantastyki, gdzie jest wydawnictwo, targi/konwenty i... chyba tyle. Oczywiście głębokość jednego a drugiego, to już jest całkiem insza inszość.