Strona główna

środa, 21 sierpnia 2013

Gorączka sobotniej nocy...

Źródło
A'Bishaai daremnie próbowała się wyrwać. Moc stali połączona z żądzami człowieczych bestii uniemożliwiała jakikolwiek ruch. Dziewczyna nie była w stanie się szamotać - sygnał niezgody na to, co się dzieje mogła wysyłać wyłącznie powiekami i krzykiem... wchłanianym jednak przez pulsujące bity obłędnego technoparty. Biomechaniczne dłonie obłapiały każdą piędź doskonale boskiego ciała, palce poszukiwały głębiej. Żuchwa rozwarta do granic wytrzymałości trzeszczała jak naelektryzowany sweter. Odruch wymiotny nieporadnie protestował. Jest... prawie... tak blisko...

- Wrzuć żeton, aby kontynuować! - miękki głos przygasił neurony, jak świeczkę. 
Generowane przez maszynę doznania odsunęły się na dalszy plan, uwalniając nieco świadomość. A'Bishaai szaleńczo wierciła ręką w kieszeni, wiedząc że niczego tam już nie znajdzie.
- Kurwa - zaklęła wściekle.
Tak niewiele zabrakło. Zrezygnowana nie miała dość siły, by wywołać "Anuluj". Neurowizja wytwarzała w myślach obraz licznika. 8..., 7..., 6...

Ktoś trącił A'Bishaai.
- Kończysz, czy nie? - zniecierpliwiony wysoki głos.
4..., 3..., 2..., 1..., biiip, "Proszę czekać. Trwa procedura odłączania..." Urządzenie najpierw odpięło elektrody z czoła, obu skroni i ciemienia, następnie wysunęło bolec z potylicy. Wreszcie hydrauliczne podnośniki z towarzyszeniem charakterystycznych syków uniosły stelaż, który zapobiegał ruchom głowy i uniemożliwiał dosięgnięcie jej którąkolwiek z kończyn.

Nadal jednak A'Bishaai nie wstawała. Zamiast opuścić maszynę, zaczęła się łapać za kieszenie, wiercić, w końcu rozglądać po podłodze wokół automatu.
- Zabieraj dupę! Mam ci pomóc?! - piskliwy wrzask gdzieś z boku.
Małolata była najwyraźniej na neurodlotowym głodzie. Mocno szarpnęła A'Bishaai, która jak ragodll, na poły bezwładnie, poleciała na podłogę.

Coś zgrzytnęło. A'Bishaai uniosła się ciężko na jednej ręce, drugą wsadziła pod siebie, by po krótkiej chwili gmerania wyjąć mały, prostokątny brelok. W czasie kiedy małolata gramoliła się do maszyny, przekręcona na wznak A'Bishaai manipulowała przy breloku, który odmawiał posłuszeństwa. 

Wreszcie w obudowie błysnęła jakaś diodka a jednocześnie pojaśniał jeden z kątów pomieszczenia. W nim rozświetlony bladoniebieskim światłem ledów stał chariot. Bezszelestnie podjechał do leżącej dziewczyny, która z wysiłkiem wciągnęła na siedzisko wózka swoje sparaliżowane od pasa w dół ciało.
- Przepraszam..., nie wiedziałam... - bąknęła małolata, która przerwała wybieranie programu i przyglądała się A’Bishaai. Ta jednak nie mogła jej usłyszeć, bo była już blisko wyjścia. „Niebo i Piekło“ drżały od basów, sobotnia impreza dopiero się rozkręcała.

Praca napisana na (Niby) I konkurs LI na shorta. Jury złożone z użytkowników w liczbie 33 osób wyżej oceniło inne shorty. W sumie nic dziwnego, bo językowo trochę nieporadnie mi to wyszło.