Strona główna

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Podsumowanie roku blogowego 2013

Oto podsumowanie mojego blogowania w roku 2013 sporządzone na podobną modłę, jak ubiegłoroczne, czyli w postaci pogrupowanych tematycznie linków do notek wraz z krótkimi zajawkami. Było głównie erpegowo, karnawałowo, ze szczyptą nieudolnej szydery (chodzą słuchy, że mi z nią nie do twarzy).

Szczególnie i na początku chciałbym wspomnieć pierwszy w historii tego bloga i mam nadzieję nie ostatni gościnny wpis autorstwa Maladiego pt. Wielkie gady - nie takie mądre jak je malują? Znakomity tekst, akurat teraz na fali zrozumiałego powszechnego zachwytu Smaugiem mający szansę na druga młodość. Polecam!

I dalej już moje wypociny. Pomysłów wiele a czasu brak. Stąd ogromna sympatia, jaką darzę Karnawał Blogowy RPG, bowiem ta zacna inicjatywa wielokrotnie w tym roku dawała mi kopa do napisania tekstu. Chronologicznie zatem:
  1. Narracja a medium #KB39 - Kilka luźnych przemyśleń odnośnie zależności między narracją a medium użytym do rozgrywania sesji gry fabularnej. Trochę doświadczeń i trochę gdybologii stosowanej.
  2. Buehehehe #KB40 - Takie tam refleksje o brechtaniu na sesji i z sesji i po sesji.
  3. Karnawał Blogowy #41 - Przygotowania do sesji - Notka otwierająca 41. edycję KB RPG, której miałem przyjemność gospodarzyć.
  4. Mistrzowie do garów! #KB41 - Mój głos tamże. Być może nieco mętny i bełkotliwy, bo jeden z czytelników wyznał, że nie ogarnął, ale też pojawiło się wiele obszernych, mniej lub bardziej polemicznych komentarzy.
  5. Karnawał Blogowy #41 - Podsumowanie - Lista wpisów karnawałowych z zajawkami.
  6. Grałem sesję... #KB42 - Historie z sesji, od których włos się jeży a kartofle wychodzą z piwnicy.
  7. Nie znam się, to się wypowiem, czyli o szerokości rynku #KB43 - Wyszło że jeszcze bardziej, niż mi się wydawało, więc może niepotrzebnie odkopuję...
  8. Potwór też człowiek #KB44 - Wpis, jak wpis, ale z końcowego motta bardzo się zacieszam.
  9. Wygrałem erpegowego Ig Nobla #KB45 - Notka tak bez sensu, że aż niektórzy zaplusowali z litości.
  10. Mariaż metapoziomu z fabułą w RPG #KB47 - Pomysł na to, jak pożenić metapoziom a konkretnie tabelki zdarzeń losowych ze światem przedstawionym w grze. Opublikowany w ramach teoretycznie jednego z najprzezajebistszych tematów w polskiej edycji KB RPG. Teoretycznie. Bo w praktyce powstały bodaj trzy teksty. Leo, why?!
  11. Oddzielić ziarno od plew, czyli erpegowa publicystyka #KB50 - Wiadomo, mojszyzmy. Ale za to dużo fajnych linków prowadzących poza tego bloga.
Tyle stricte karnawałowych, a teraz pozostałe erpegowe:
  1. Punkty życia - grzech pierworodny - Wzbudzający wiele kontrowersji, krytykowany za treść, brak konkretów i ujęcie tematu wpis. Krótko mówiąc wart przeczytania.
  2. Profesjonalizm a RPG - Tekst chyba nie do końca przemyślany, ale za sponsoruje go fenomenalny Dilbert.
  3. 30-dniowe Wyzwanie WFRP - pierwsza dziesiątka - Wspominkowy wpis tylko dla fanów WFRP. Pokłosie tej oto inicjatywy, jak zwykle spapugowanej po zgniłym zachodzie.
  4. 30-dniowe Wyzwanie WFRP - Dzień 12: Ulubiona przygoda, którą prowadziłem - Jak wyżej.
Wspominałem już coś o nieudolnej szyderze? Poniżej cykl notek, który pod to podpada. Zasadniczo to coś dla fanów czerstwego humoru.
  1. Cycaty blogosfery #01
  2. Cycaty blogosfery #02
  3. Cycaty blogosfery #03
Zostały dwie notki - jedna to konkursowy short, pt. Gorączka sobotniej nocy... a drugi - last but not least - Dziwaczne i obsceniczne ilustracje ze średniowiecznych rękopisów - świństwa, jakich nie zobaczycie nigdzie indziej, prócz blogu Beamhita.

Plany na ten rok? Cóż, tradycyjnie będzie walka z czasem, żeby coś napisać, bo tematów w zapasie kilka jeszcze jest. Gdzieś na początku roku powinna pojawić się notka Bitcoin a MMORPG, w której odsłonię kulisy pewnego przedsięwzięcia oraz zdradzę, jak analiza protokołu bitcoin oświeciła mnie w kwestii rozwiązania jednego z problemów projektowych, z którym się borykałem.

Być może uda się wrócić do tematu tłumaczenia arcyciekawej książki Gamemastering Briana Jamisona, co dotychczas zaowocowało tylko jedną notką, ale też jedną konkretną propozycją współpracy od kbendera, która - mam nadzieję - jest jeszcze aktualna.

Na koniec spóźnione świąteczne i przedwczesne noworoczne życzenia: jedźcie i piszcie a po trollach nie rzygajcie!

niedziela, 15 grudnia 2013

Oddzielić ziarno od plew, czyli erpegowa publicystyka #KB50

Wpis z okazji jubileuszowej 50. edycji Karnawału blogowego RPG.

Prowadzę bloga, na którym tylko incydentalnie piszę o rzeczach nie mających żadnego związku z RPG. Czytam blogi o grach fabularnych i pochodnych - stanowią  większość subskrybowanych przeze mnie kanałów RSS. Śledzę teksty udostępniane w społecznościach na G+ (GRY FABULARNE, Gry-Fabularne.pl), incydentalnie zerkam na Facebooka (Panie i Panowie, zagrajmy w RPG). Zaglądam na Blogi RPG. Czytam i komentuję na Polterze (głównie w społeczności). W związku z powyższym niedorzecznością byłoby pisanie, że publicystyka erpegowa nie ma sensu.

Czytanie dostarcza mi wielu inspiracji. Nie muszę się z kimś zgadzać, nie muszę lubić tego samego stylu gry, żeby z dyskusji wyciągnąć coś dla siebie. Opinie innych są świetną pożywką dla własnych wniosków. Pewnie można by się ograniczyć wyłącznie do grania i dyskutowania na żywo - ewentualny efekt mógłby być nawet lepszy. Skoro jednak nie mogę grać często a przy tym rzadko mam okazję spotykać na żywo ludzi interesujących się grami fabularnymi, pozostaje mi braki na tym polu kompensować w sieci.

Czy wszystko już  było? Bzdura. Wciąż wychodzą innowacyjne gry, wciąż pojawiają się nowe, odświeżające patenty. Pewnie że niektóre tematy rozwałkowane są do porzygania. Żaden problem - kiedy poczuję mdłości, przestaję czytać. Zdaję sobie przy tym sprawę, że w sieci cały czas pojawiają się początkujący erpegowcy i coś, co dla mnie jest wtórne, komuś innemu może otworzyć oczy, odświeżyć perspektywę. Dlatego pisanie nic nie wnoszących komentarzy typu Było pozostawiam ludziom cierpiącym na nadmiar czasu i nieuleczalne zadęcie.

Skoro mowa o komentarzach, trudno przecenić wartość dyskusji - jest to dodatkowy wymiar, który w zasadzie nie występował w papierowej publicystyce a w internetowej stanowi często wartość samą w sobie. Niejeden lichy artykuł zaowocował niezwykle inspirującą wymianą zdań. Niejeden komentarz napisany pod czyimś tekstem mógłby spokojnie zostać opublikowany jako pełnoprawna notka blogowa.

Jest też druga strona medalu. Nie ukrywam, że czasem mam problem z dysfunkcjami na polu rzeczowej dyskusji co poniektórych fandomitów. Jaką miarą mierzę tę rzeczowość? Otóż można się trzymać tematu, albo pierdolić dookoła. Można wyraźnie oddzielać mojszyzmy od obiektywnych sądów, albo mieszać jedno z drugim. Można skupiać się na problemie, albo na osobach. Można chcieć coś wynieść z dyskusji, albo zabierać głos z nastawieniem "ja tu jestem kurwa mistrzem świata a wy parchy opalajcie w blasku mojej zajebistości" (vide przykład słynnego dystrybutora pereł). To są moje miary.  - pisałem niedawno u Beamhita. Stwierdzania typu Kiś się w swoim dedekowym gównei, czy innym dwuklasowym warhamrze zabijają wymianę poglądów, zamieniają ją w poszczekiwanie kundli.

Przy tym wszystkim daleki jestem od podejścia niektórych osób, upatrujących lekarstwa na powyższe w zamordyzmie i cenzurze. Upust temu dałem swego czasu w notce pt. Plany na za tyldzień... Na okołoerpegowe dyskusje patrzyłem też swego czasu z przymrużeniem oka, czego efektem był cykl zatytułowany Cycaty z blogosfery (cz. 1, cz. 2, cz. 3).

Wracając do rzeczy. Co najchętniej czytam i/lub chciałbym czytać? Oto moja lista życzeń:
  1. Mięso. Ale nie chcę scenariuszy, chcę zajawek, zahaczek, motywów. Znacie 650 Fantasy City Encounter Seeds & Plots? Do końca życia starczy. Czemu u nas nie robi się czegoś podobnego? Znam jeden ciekawy wątek z forum Poltera, w którym zgromadzono w pytę fajnych pomysłów. Tyle że to jest jeden wielki nieprzeszukiwalny miszmasz - dobry do poczytania, kompletnie bezużyteczny jako narzędzie do wyszukania określonych inspiracji. Przeniesieniem i rozwinięciem tego pomysłu miał być chyba Almanach RPG, ale od 2012 ukazało się tam bodaj sześć tekstów a pod względem przeszukiwalności nie poprawiło się chyba nic względem forum (potencjalnie etykiety mogłyby to ułatwić, ale chyba ich za bardzo nie wykorzystano).
  2. Opisy sesji, w których widać konkretne wnioski, spostrzeżenia czy też problemy - obojętnie jakie i obojętnie, jak rozwiązane. Samo ich czytanie jest pouczające. Świeże przykłady, to Twoja matka stoi na polu minowym Petry, czy Apocalypse World - Caramba Story Beamhita. Świetne są też ekstrakty, czyli opisy jednego zjawiska zaobserwowanego na przestrzeni wielu sesji, jak np. tekst O relacjach między bohaterami, albo raczej braku takowych.
  3. Teksty historyczno-obyczajowe albo odsyłające do takowych. Przykładem Staropolskiego opoja gawędy Borejki, albo Prawda jest nierealistyczna Ezechiela.
  4. Ogólne teksty almanachowe o prowadzeniu i różnych sztuczkach. Nawet czytanie po raz enty tego samego, jeśli tylko zgrabnie napisane, nie nudzi i utrwala patent w pamięci. Z tej grupy przykładowo lubię czytać teksty Karczmarza. Niestety nie mogę znaleźć jego osobnego bloga, na którym kiedyś je poczytywałem (chyba że mnie pamięć zwodzi), więc linkuję do polterowego.
  5. Teksty recenzencko-analityczne. Pod warunkiem, że zamiast skupiać się na rodzaju oprawy i ilości błędów w tekście, skupiają się na zawartości. I nie są recenzjami ze szkolnej sztancy. Idealnie, gdy recenzent nie zaniedbuje wyłuskiwania fajnych patentów a przy tym nie zachłystuje się i boleśnie punktuje słabe strony. Przykładem do naśladowania są te na Inspiracjach, czy u Petry. Pełna patentów jest świeża recenzja Numenery popełniona na Łydce Krasnoludka.
  6. Felietony na dowolny temat, tu o przyjemności z czytania decyduje połączenie pióra oraz ciekawej perspektywy - sporo takich znajdzie się na blogu Rzut krytyczny. Nie można nie wspomnieć przy tej okazji o legendarnej już niemal szyderce na GRACH FABULARNYCH.
  7. Zawsze cenne są teksty odkrywające zaplecze - czy to blogowe (np. Zarobki z pisania o grach), czy to wydawnicze (Wywiad z Ignacym Trzewiczkiem).
I uwaga ogólna. Brakuje mi powszechności zwyczaju wzajemnego linkowania. Niektórzy potrafią wprost w notce napisać o inspiracji jakimś tam tekstem gdzieś tam i nawet nie zalinkują. Nie wiem czemu. Może się boją, że im od tego włosy na dłoni wyrosną? Popatrz, ile w tym tekście podlinkowałem stron i konkretnych tekstów (nie licząc oczywiście własnych). To najlepszy sposób na karmienie blogosfery energią. Chcesz czytać dobre teksty? Linkuj, komentuj. To motywuje do pisania.

Czego mam dosyć? Kiedyś lubiłem rozkminy mechaniczne. Dziś mam wrażenie, że lwia część takich tekstów, to kręcenie się w kółko, zastępowanie jednych problemów przez inne, zapominanie o celu i tym, co naprawdę ważne, etc. Gdybym miał czas, to bym czytał, mimo wszystko - zawsze jest szansa, że trafi się jakiś inspirujący patent. Niestety obecnie większość pomijam, starając się wychwycić te, które mają szansę wnieść coś do mojego RPG. Z pewnością warte uwagi są teksty o FATE na Tomakonozie.
I na koniec. Zdaję sobie sprawę, że znany jest mi ledwie bliżej nieokreślony fragment polskiej publicystyki erpegowej w Internecie. Całkiem możliwe zatem, że rzeczy których mi brakuje jest gdzieś tam pełno, tylko akurat na nie nie trafiłem. Jeśli o nich słyszeliście, to podrzućcie linki. A, i przepraszam tych, których poprzez zwyczajne przeoczenie i poślednią pamięć pominąłem w tym akurat tekście, a którzy zasługują na wzmiankę.

niedziela, 1 grudnia 2013

Profesjonalizm a RPG

Za sprawą tradycyjnego, sympatycznego staropolskiego podjazdu dokonanego, a jakże, na Grach Fabularnych zapoznałem się z ogłoszeniem, w którym obiecuje się profesjonalne sesje RPG - w dowolnych systemach. Daruję sobie powtarzanie tego, co już powiedziano w obu linkowanych miejscach i przejdę do własnych przemyśleń. Otóż z usługą tego typu, jak prowadzenie gry fabularnej... Chwilunia, mała dygresja. Domniemywam, że mowa o prowadzeniu, bo w tym sformułowaniu może chodzić też o profesjonalne granie, w sensie profesjonalnych graczy - imaginuj sobie, mistrzujesz a oni ustawicznie zaangażowani, umiarkowanie kreatywni (tak, by nie zepsuć ci przypadkiem fabuły), gorliwie potakujący, z przyklejonym uśmiechem numer 5. Koniec dygresji. Wracając, otóż z profesjonalnym świadczeniem usługi prowadzenia gry fabularnej kojarzy mi się przede wszystkim jedno: dopasowanie do potrzeb.


Z niekończących się swarów, z niezliczonych teoryj wiemy dobrze, że poprowadzenie idealnej sesji dla przypadkowego zbioru graczy jest praktycznie niemożliwe, niewykonalne z prostej przyczyny: różnych oczekiwań graczy, często sprzecznych wewnętrznie, tudzież wykluczających się wzajemnie. Nigdy nie miałem przyjemności brać udziału w profesjonalnej sesji RPG w rozumieniu takim, że trzeba było za nią zapłacić. Nie mam zatem pojęcia jak w praktyce funkcjonuje dopasowanie usługi do potrzeb zamawiającego. Że się to dzieje nie mam najmniejszych wątpliwości. Że jest to przeprowadzane względnie skutecznie (na tyle, na ile jest to możliwe), nie mam powodu wątpić.

Chciałbym natomiast zauważyć, że poza wspomnianymi już różnicami w potrzebach poszczególnych graczy, poważnym ograniczeniem wydaje się być osoba prowadzącego. Co z tego, że zdefiniujemy doskonale potrzeby grupy graczy, skoro MG akurat nie potrafi, nie czuje się dobrze prowadząc w pożądany przez graczy sposób? Firma mająca do dyspozycji wielu MG ma ten komfort, że może dokonać dopasowania również w tym wymiarze. Jednak pojedynczy MG, jeśli nie jest alfą i omegą RPG, to tego zwyczajnie nie przeskoczy. Cóż więc powinien zrobić? Otóż skonstruować arkusz preferencji (załóżmy, że forma ankiety jest użyteczna do tego celu) w taki sposób, żeby z jednej strony objął jak najszersze spektrum stylów i sposobów grania, z drugiej strony ani na piędź nie wykraczać poza uświadomione kompetencje MG.

W każdym razie jako osoba, której zdarza się prowadzić nieznanym graczom i która gdzieś w odległej przyszłości zamierza opublikować swojego sercopęka, którego będzie chciała promować, albo przynajmniej testować, chętnie poznałbym stosowane techniki, jeśli tylko ktoś z oferujących ten rodzaj usługi zechciałby uchylić rąbka tajemnicy. Pytanie kieruję również do wszystkich innych, którzy mają jakieś spostrzeżenia na ten temat, nawet jeśli sami nie pobierają wynagrodzenia za prowadzenie sesji. Sam wkrótce opublikuję arkusz preferencji, spasowany do moich możliwości i ograniczeń, który jednak może komuś się przyda jako chociażby punkt odniesienia. Tymczasem opisz swoje sposoby na dopasowanie sesji do potrzeb graczy.