Strona główna

poniedziałek, 29 września 2014

Katana czy miecz - spór nierozstrzygalny

Uwaga: notka jest odpowiedzią na arcyciekawy tekst zegarmistrza, szczególnie polecam części dotyczące technik wykuwania i tło historyczne. Dzięki za to!

Ad. siła rażenia

Zgadzam się z tym, co pisze zegarmistrz. Warto może przy okazji zauważyć, że w przypadku katany liczyła się w zasadzie wyłącznie końcówka (kissaki) - ona była najtwardsza i najostrzejsza a do tego technika walki zdecydowanie preferowała trafienia tą właśnie częścią ostrza, jako posiadającą największą prędkość a więc i siłę uderzenia. Przy uderzeniu inną częścią szansa wyrządzenia krzywdy odzianemu w zbroję przeciwnikowi była zdecydowanie mniejsza (nie mówiąc o zawsze ryzykownym zmniejszeniu dystansu). Zatem siła rażenia katany jest w pewnym sensie mocno ograniczona.

Ad. koszt szkolenia i amunicji

Powyższe przekłada się ponadto na niezbędne umiejętności techniczne - niewyszkolona osoba będzie używać katany bardzo nieskutecznie i nieporadnie. Gdyby takiej osobie przeciwstawić przeciwnika odzianego w japońską zbroję z epoki i zwykłą, nawet krótką pałką, to ów pewnie by ją zatłukł.

Ad. odporność na zużycie mechaniczne

Z tym że sztuka walki kataną, to w dużej mierze sztuka omijania a nie obijania ostrza przeciwnika. I żadnego walenia w tarczę. Więc stal może i była gorszej jakości, ale nie zdziwiłbym się, gdyby w praktyce katany nie ustępowały w zużyciu mieczom europejskim.

Ad. głownia krótka

Nie ma czegoś takiego, jak uniwersalna optymalna długość ostrza dająca mistyczną przewagę. Być może istnieje złota proporcja, uwzględniająca wzrost, zasięg ramion, specyfikę broni (jak waga, szerokość, itp.) i technikę walki, dająca przewagę w statystycznie istotnej ilości występujących w boju sytuacji. Tyle że ona dla każdego jest inna, więc ogólne porównanie: ta broń jest lepsza, bo dłuższa, nie ma racji bytu.

Ad. nieduży jelec

To współgra z techniką walki. W walce na katany sytuacja, w której ostrze przeciwnika ześlizguje się na tsubę w zasadzie oznacza, że nie skontrolowałeś właściwie ostrza przeciwnika i... nie żyjesz. Z tsubą, czy bez. Jeśli doszło do kontaktu ostrzy i nie masz możliwości / potrzeby zwyczajnie zejść z linii ciosu, to musisz zbić ostrze przeciwnika do ziemi. Z tego wynika, że nie ma potrzeby dociążać i spowalniać broni zbytecznie rozbudowanym elementem.

Ad. brak gałki

Gałka, o ile się orientuję, uniemożliwiłaby walkę kataną. Ręka, która trzyma miecz dalej od tsuby, dzierży sam koniec rękojeści w taki sposób, że spoczywa on w zasadzie we wnętrzu dłoni (przynajmniej w niektórych szkołach). Przy pchnięciach minimalny ruch nadgarstka pozwala "zaprzeć" broń, co znacznie zwiększa siłę pchnięcia. Wiele innych technik zakłada swobodą pracę tej ręki, którą gałka tylko by niepotrzebnie utrudniała.

A w kwestii wyważenia: do właściwego wyważenia gałka nie jest wcale potrzebna. Oczywiście jeśli dodaje się ją na końcu, to można zatuszować wcześniejsze błędy w wyważeniu odpowiednio dobierając ciężar gałki. Z czego nie wynika, że sama w sobie jest potrzebna, czy też ex definitio daje przewagę.

Ad. rękojeść dwuręczna

Jedna ręka odpowiada za nadanie siły i prędkości, druga za precyzję ciosu. Jeśli się o tym pamięta i to rozdziela, skuteczność staje się zabójcza. I oczywiście sztuka walki kataną uwzględnia wiele technik wykonywanych jedną ręką. Wszystko zależy od sytuacji - dobierasz technikę stosownie do niej. Nie rozumiem, dlaczego, zegarmistrzu, robisz z tego zarzut. Zwłaszcza miażdży końcówka tego wywodu: manewry wykonywane szablą należą do najszybszych i najtrudniejszych do obrony cięć, więc... damy +1 dla miecza europejskiego. ;)


Ogólnie samo porównanie trochę nie ma sensu o tyle, że katana to szabla i walczy się nią inaczej niż mieczem do tego stopnia, że przekłada się to na jej budowę i charakterystykę. Przeto od biedy można by robić porównanie z szablą, ale i tak ostatecznie wszystko sprowadza się do ręki, która ją trzyma...