Strona główna

piątek, 20 maja 2016

RPG Solo

Kolejny raport z krótkiego wieczornego posiedzenia z niesamowitą zabawką, jaką jest RPG Solo. Oto, jaka historia tym razem mi wyszła.

Elfi jowialny, lubiany przez wszystkich klecha ma podwójną osobowość (obie są świadome siebie i kooperują ze sobą) - w dzień znakomity teolog, w nocy wytrawny włamywacz. Swoje łupy przechowuje w ukrytej jaskini. Ostatnia zdobycz to bezcenny naszyjnik skradziony sędziwemu przywódcy Krasnoludzkiej Gildii Inżynierów. Sporo szumu się zrobiło wokół tego i wszyscy kojarzą sprawę.

Kilka dni po tym, jak sprawa nieco ucichła szedł z naszyjnikiem do zaprzyjaźnionego pasera, gdy wtem drogę zastąpił mu miejscowy oprych, okrutny zakapior, zręczny zabijaka, postrach ulicy. Osobowość teologiczna elfa jest nieco pierdołowata, powszechnie znana i ciężko byłoby jej uzasadnić obecność w tej okolicy, więc - jak zwykle - wybrała się incognito w kapturze naciągniętym na głowę i twarzy zakrytej chustą. Bić się nie potrafi, biegać z nogami zmiękczonymi strachem też trudno.

- Nie szukam kłopotów, chcę tylko przejść. Rozumiem, że to jest twój teren i szanuję to. Gotów jestem opłacić przejście. Jaka jest twoja cena?

- Buahahah! Nie mogę! Jaka jest moja cena? Wszystko, co masz pętaku! Wyskakuj z kiesy.

Elf drżącymi palcami odwiązał od pasa sakiewkę i rzucił ją oprychowi, który ją zważył w ręku, uśmiechnął się szyderczo i rzekł:

- Nieźle. A teraz rozbieraj się.

Elfa zmroziło. To byłaby absolutna kompromitacja. Odwrócił się gwałtownie, by dać nura w tył. Szczęśliwie oprych nie miał akurat kompana odcinającego drogę i chyba nie miał ochoty puszczać się w pogoń. Kiedy Elf wiele ulic dalej odważył się wreszcie zatrzymać i obejrzeć za siebie, nikt go nie gonił.

Szczęśliwie niczego nie zgubił. Zdyszany i spocony zdołał wrócić do klasztoru, odkładając wizytę u pasera na inny dzień. Jednak na miejscu ujrzał strażników miejskich - okazało się, że trwa przeszukanie. Przeor zbolałym głosem mówi, że nie miał wyjścia, musiał się zgodzić. Każdy będzie też poddany przesłuchaniu. Ciężar ukrytego za pazuchą naszyjnika przygiął elfa do ziemi...

Jakimś cudem udało się zachować opanowanie podczas przesłuchania i nie wzbudzić podejrzeń, pomimo że naszyjnik palił niczym rozgrzane do czerwoności żelazo. Cała sprawa, jak się dowiedział, wzięła się z tego, że ktoś widział nocy, której skradziono naszyjnik, osobę wkradającą się do klasztoru...

Na tym wówczas skończyłem. Dodaję jeszcze log z rzutów, które stoją za tą historią (następnym razem, o ile będzie, poprzetykam to w samym raporcie i zanotuję wszystkie pytania, które stawiałem przed rzutami):

Sympathetic Dark elf clergy.

Lock picking.


Theology.


Necklace.


Cavern.


Communicate / Dreams.


Street fighter.


3 = 3[d3]


Apathetic mechanic.


No.


No.


No, and...


No, and...


No.


Arrive.


Adversities.


Yes.


Czy przeor sądzi, że to rzeczywiście ktoś z klasztoru maczał w tym palce?


No.


Czy w klasztorze jest ktoś, kto podejrzewa bohatera?


No.